Skip to main content

Żona

Maciej Wojtyszka


Ekipa realizatorska

Reżyseria – Helena Kaut-Howson
Opieka sceniczna i kostiumy: Beata Barton Chapple
Scenografia – Beata Barton Chapple
Operator świateł – Zubair Dhalla
Projektant dżwięku – Magdalena Głogowska
Projekcje wideo – Jakub Kurzyński

Obsada

Lina - Joanna Kańska
Misza - Paweł Zdun

Ekipa techniczna i promocyjna

Kierownik techniczny - Jarosław Redestowicz
Inspicjent i rekwizytor - Jolanta Protheroe
Promocja i zdjęcia - Jakub Kurzyński
Asystent promocji i zdjęcia - Patrycja Bodzek-Kurzyńska
Kasa, bilety i organizacja widowni - Sandra Kruczek
Projekt plakatu, ulotki i grafiki - Sławek Drążkiewicz
Trailer - Jakub Kurzyński
Skład i redakcja programu - Patrycja Bodzek-Kurzyńska

Premiera: 1 kwietnia 2022, POSK


 

Recenzja – Katarzyna Bzowska

Niektóre żony wielkich twórców nie mają łatwego życia. Ich mężowie zajęci przede wszystkim tym, co chcą przekazać ludzkości nie zwracają uwagi na najbliższych. A one – odpychane, zdradzane, poniżane – kochają nadal. Historia dostarcza wiele przykładów. Nie będę wymieniać nazwisk. Czytelnicy, a zwłaszcza czytelniczki „Tygodnia Polskiego” z łatwością ułożą listę winnych i ich stojących w cieniu żon. Jedną z nich była Lina Prokofiewa. Niekochana i w końcu porzucona dla dużo młodszej kobiety znalazła się w łapach stalinowskich oprawców.

czytaj dalej

Jej tragiczne życie przez wiele lat nie było znane. W 2013 r. ukazała się książka „The Love and Wars of Lina Prokofiev” autorstwa Simona Morrisona. To biografia żony kompozytora oparta zachowanych listach, do których dostęp profesorowi muzykologii Princeton University umożliwiła rodzina Prokofiewa. W dwa lata później hiszpańska dziennikarka i pisarka Reyes Monforte wydała powieść „Amor cruel” o życiu Liny Prokofiew. Maciej Wojtyszko był tak zafascynowany niezwykłym życiem żony słynnego kompozytora, że napisał słuchowisko radiowe i sztukę teatralną. Słuchowisko zatytułowane „Żona” zostało nadane 7 listopada 2021 w Polskim Radio. W kilka tygodni później w POSK-owym Jazz Caffe miała odbyć się prapremiera sztuki w reżyserii Heleny Kaut-Howson. Niestety, w ostatnim niemal momencie spektakl został odwołany, bo aktorzy – Joanna Kańska i Paweł Zdun – zachorowali. „Żona” została wystawiona obecnie w „Ognisku Polskim”. Sztuka Wojtyszki nie opowiada historii burzliwej miłości. To spotkanie dwóch osób o bardzo różnej biografii – starszej kobiety i młodego człowieka, który wtargnął w jej życie, by dowiedzieć się czegoś więcej o jej życiu, a tak naprawdę o swoim ojcu. Sztuka rozgrywa się 1968 roku. Roku znamiennym w życiu Liny – wtedy umiera druga żona Prokofiewa. To także rok ważny w historii Polski i Czechosłowacji. Historyczne tło pozostaje za drzwiami mieszkania Liny.

Kim była muza, kochanka, a wreszcie żona Sergieja Prokofiewa? Jej prawdziwe nazwisko brzmiało Carolina Codina. Ojciec pochodził z Katalonii, a matka z Ukrainy. Obydwoje byli śpiewakami. Nie mieli wielkich osiągnięć artystycznych. Po kilku latach podróżowania po Europie osiedli w Nowym Jorku. Ich córka także postanowiła zostać śpiewaczką. Występowała pod pseudonimem Lina Llubera.

Poznała młodego pianistę po jednym z jego koncertów. On miał 27 lat, ona była od niego sześć lat młodsza. Kiedy po amerykańskich sukcesach kompozytor wyjechał do Europy, Lina podążyła za nim. Przez kilka lat mieszkali w Paryżu, choć on często wyjeżdżał z koncertami. Utrzymywali kontakt listowny – zachowało się ponad 600 listów. W końcu pobrali się i przyszło na świat dwóch synów. Lina czuła się w Paryżu znakomicie. Była to wówczas artystyczna stolica świata. Po pierwszej fali zachwytu nad muzyką Prokofiewa wraz z depresją gospodarczą nadeszło oziębienie. A rosyjska ambasada kusiła. Wreszcie Prokofiew zdecydował się na powrót do ojczyzny. Mimo oporów Lina podążyła za nim.

Kompozytor poznał młodą studentkę. Lina zaakceptowała to, że jest zradzana. Postawiła tylko jeden warunek: Prokofiew ma nadal mieszkać z rodziną. Nie udało się. Kompozytor wystąpił o rozwód. Sąd uznał małżeństwo za nieważne, gdyż zawarte za granicą nie zostało w Związku Sowieckim oficjalnie zatwierdzone. W styczniu 1948 r. Siergiej Prokofiew ożenił się z Mirą Mendelson. W niecałe trzy tygodnie później Lina została aresztowana. Skazano ją za szpiegostwo, zdradę ojczyzny, próbę wyjazdu (chciała odwiedzić chorą matkę) i „kryminalne kontakty” z zagranicznymi ambasadami. Przez dziewięć miesięcy była przesłuchiwana, a później skazana na 20 lat gułagu. Wyszła po ośmiu latach w ramach „odwilży”.

Sergiej Prokofiew już nie żył. Zmarł tego samego dnia co Józef Stalin. Wiadomo, że wielu jego przyjaciół starało się o zwolnienie Liny z więzienia. Czy próby te podejmował jej co prawda były mąż, ojciec dwóch synów?

W 1974 r. Lina Prokofiew otrzymała zezwolenie na wyjazd. Odzyskała też prawa autorskie do spuścizny po kompozytorze. Utworzyła fundację mającą na celu propagowanie jego twórczości. Zmarła w Londynie w 1989 roku, a została pochowana we Francji.

Tych wszystkich szczegółów oczywiście w sztuce Macieja Wojtyszki nie ma. Jest dialog dwóch osób – Liny i – jak się z czasem okazuje – synem jednego z tych, którzy ją przesłuchiwali. Aktualne problemy obojga bohaterów przeplatane są wspomnieniami. Spektakl jest znakomity.

Wielkość aktorów poznaje się po tym, że potrafią wcielić się w bardzo różne role. Jakże inna jest Joanna Kańska w roli zdradzanej i odrzucanej, niesłusznie oskarżanej i torturowanej niż była w „Moralności pani Dulskiej”, gdzie prezentowała z humorem postać pełną hipokryzji. Wtórujący jej Paweł Zdun był w bardzo trudnej sytuacji. Sztuka bowiem napisana jest prawie jak monodram, w którym młody mężczyzna właściwie tylko podrzuca kolejne wątki rozmowy, jest demaskowany i coraz bardziej odsłania właściwe powody zainteresowania Liną. On także jest ofiarą systemu zbudowanego na wierze w nieomylność wodza. Brzmi współcześnie? A no właśnie. Opóźnienie z wystawieniem spektaklu sprawiło, że sztuka nabrała jakże współczesnego znaczenia. Po raz kolejny przychodzi mi także pochwalić scenografię. W przeciwieństwie do „Dulskiej” wręcz ascetyczną.

Szkoda tylko, że były jedynie trzy przedstawienia. Mam nadzieję, że Scena Polska UK powtórzy ten mądry spektakl w przyszłości, w POSKu lub w Ognisku Polskim, a może zdecyduje się pojechać z nim do polskich ośrodków w Wielkiej Brytanii. Z pewnością wszędzie znajdą się widzowie chętni do zastanawiania się nad ograniczeniami wolności nie tylko w wymiarze społeczeństwa, ale i jednostki.

Katarzyna Bzowska